Jakie gwiazdy muzyki, znane w całej Polsce, gościły w Twoim studiu?
Jeśli chodzi o wykonawców znanych w kraju, to miałem przyjemność gościć m.in. Skibę, cały zespół Big Cyc, Macieja Mellera (mojego serdecznego kolegę z zespołu Quidam, a obecnie Riverside), zespół Czaqu, lata temu nagrywałem też sesję wyjazdową z Colinem Bassem – basistą zespołu Camel.
Opowiedz anegdotę związaną z kulisami Twojej pracy.
W studiu wszyscy są bardzo poważni i skupieni na swojej pracy, nie ma tu miejsca na żarty! A tak na serio, to z takich zabawniejszych sytuacji, które pamiętam, to przed przeprowadzką do nowej lokalizacji miałem studio w takiej "półpiwnicy". Pamiętam, jak nagrywałem wokal (pech chciał, że akurat wokalistkę) i nagle w odsłuchach usłyszałem przerażający krzyk... Wybiegłem z reżyserki, żeby sprawdzić, co się stało… Okazało się, że odwiedziła nas myszka, doprowadzając wspomnianą wokalistkę do minizawału. Na szczęście w miejscu, w którym obecnie jest studio, nie ma już tego problemu.
Podpowiedz początkującym artystom, jak zacząć przygodę z tworzeniem muzyki. Co należy zrobić, aby na poważnie się nią zająć i w profesjonalny sposób zacząć rejestrować efekty doskonalenia swojego warsztatu?
Na początek z pewnością przyda się chociaż garść wiedzy teoretycznej. Zdecydowanie więcej, jeśli ktoś chciałby zacząć przygodę z muzyką, grając na jakimś instrumencie, nieco mniej, jeśli ktoś planuje np. nagrywać tylko kawałki hip-hopowe. Zaczynając grę na instrumencie, zdecydowanie polecam skorzystać z jakichś lekcji, bądź prywatnie, bądź w szkole muzycznej. To zdecydowanie przyspieszy proces edukacji.
Zawsze warto szukać wzorców, bez względu na rodzaj wykonywanej muzyki. Słuchać, na początku próbować, naśladować, potem w miarę nabywania umiejętności i warsztatu można oczywiście szukać własnego stylu, brzmienia, sposobu śpiewania, itp.
Od strony technicznej, z doświadczenia wiem, że niezbyt dobrym ruchem jest kupowanie najtańszego instrumentu na początek. Często ktoś, kto zaczyna, myśli, że nie warto inwestować jakichś większych pieniędzy w sprzęt, ale moim zdaniem warto odłożyć trochę kasy i kupić choćby średniej klasy gitarę, klawisze, pianino czy jakikolwiek inny instrument. Przykładowo, jeśli kupimy najtańszą gitarę, to zamiast cieszyć się graniem, będziemy ciągle walczyć ze strojem, z brzmieniem, bolącymi palcami… Poza tym, nawet jeśli nasza przygoda muzyczna nie wypali, to szybciej sprzedamy sprzęt ze średniej półki, niż najtańszy.
Warto też od początku nagrywać swoje śpiewanie lub granie. W ten sposób łatwiej wychwycimy niedoskonałości, a też po czasie będziemy mogli ucieszyć ucho postępami.
Do czego inspiruje Inowrocław? Do nawijania rymów o szarych blokach czy do wyrażania siebie w rockowym stylu?
Myślę, że może inspirować i do jednego, i do drugiego, to zależy tylko od tego, co nam w duszy gra. Chociaż przyznam, że kiedyś więcej młodych ludzi sięgało po żywe instrumenty, więcej było zespołów, czy to rockowych, czy grających w innym stylu. W tej chwili częściej goszczę w studio tę pierwszą opcję, czyli nawijającą o przysłowiowych „szarych blokach".
Który zespół lub wokalista z Inowrocławia ma według Ciebie największe szanse na zrobienie ogólnopolskiej kariery?
Oczywiście zespół Nocny Stróż, w którym mam przyjemność grać! A tak poważnie, to mamy wielu artystów, którym udało się wypłynąć na szerokie wody. Z wokalistów mogę wymienić np. Jarka Wiszowatego, Marcina Mrozińskiego, Jowitę Łasecką, Emilię Nazaruk...To ludzie, którzy grają koncerty w całej Polsce.
Bardzo eksportowym zespołem był niegdyś zespół Quidam (w którym wiele lat grałem), znany nie tylko w naszym kraju, ale w zasadzie na całym świecie. Dziś wspomniany już Maciej Meller (gitarzysta, który również grał w Quidam) jest członkiem zespołu Riverside, z którym jeździ po Polsce i po świecie, grając świetne koncerty. Z młodszych wykonawców, bardziej z kręgu rapowego, również znanych, z Inowrocławia wywodzą się np. Moli, lub Cypis.
Wiem, że studio nagrań odwiedza wiele młodych osób. Kto jest Twoim odkryciem roku 2022?
Z pewnością takim odkryciem jest zespół Polifonika i ich projekt poświęcony twórczości Gusa Edwardsa. To inowrocławianin, który na początku XX wieku został totalną ikoną Brodway'u. Jego kompozycje śpiewali najwięksi – Frank Sinatra, Arletha Franklin, i wielu innych... Miałem przyjemność nagrywać album z piosenkami autorstwa tegoż Gusa, we współczesnych wersjach, zaśpiewanych przez Magdę Lazar. Polecam – perełka!
Drugim albumem, który mogę śmiało nazwać jedną z fajniejszych płyt 2022 roku to projekt Everest, który nagrywałem, produkowałem i z wielką przyjemnością zagrałem. To z kolei materiał autorstwa Rafała Stępczyńskiego, z pochodzenia włocławianina, od 20 lat mieszkającego w Anglii. Myślę, że przy odrobinie szczęścia, ta płyta ma szansę narobić sporo szumu w polskiej muzyce.
Nad jakim projektem obecnie pracujesz?
W tej chwili na tapecie mam kilka kolejnych albumów. Niedawno do studia wszedł zespół Ephorizone, grający rocka progresywnego. Do dokończenia mam jeszcze dwa inne projekty – kolejny krążek zespołu HiPoKaMp oraz płytę wykonawcy kryjącego się pod pseudonimem Myko. To z tych „grubszych" rzeczy. Oprócz tego wpadają też wykonawcy, którzy nagrywają na przykład po jednym kawałku na sesji. Generalnie pracy sporo.