Sejm w środę wieczorem debatował nad obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Z projektu wynika, że przerwanie ciąży może być traktowane jako zabójstwo. W związku z tym, za jej dokonanie mogłoby grozić od 5 do 25 lat więzienia lub dożywocie.
W dyskusji Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) oceniła, że to "kolejny projekt fundamentalistów, którzy ze swoich skrajnych poglądów religijnych chcą zrobić powszechnie obowiązujące w Polsce prawo". Dodała, że propozycja ta nigdy nie powinna się znaleźć w polskim parlamencie. "Jest hańbiąca dla tej izby, dla posłów, dla cywilizacji XXI wieku, nauki i elementarnej wrażliwości" - podkreśliła.
Dobromir Sośnierz (Konfederacja) mówił z kolei, że "aborcja to zabójstwo". "Wiecie o tym, kiedy trzeba wyciągnąć łapę po zasiłek pogrzebowy, nie wiecie o tym, tylko kiedy chcecie usprawiedliwić najbardziej obrzydliwą zbrodnię, kiedy własna matka zabija własne dziecko" - powiedział.
Paulina Hennig-Kloska (koło Polska 2050) wskazywała, że kobiety w Polsce się "boją się iść do ginekologa, zajść w ciąże, badać się, kiedy ciąża może rozwijać się nieprawidłowo". "Kiedyś wieść o ciąży wywoływała radość, dziś wywołuje zwątpienie, czy wszystko będzie dobrze - powiedziała.
Zdaniem posłanki Hennig-Kloska, PiS boi się wyłącznie gniewu obywateli i tylko przed tym jest w stanie się cofnąć. Dlatego - jak dodała - partia rządząca złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Według Katarzyny Piekarskiej (KO) Polska nie jest krajem przyjaznym kobietom. "Kiedyś +Matka Polka+ dzisiaj +Matka Pola Męczennica+" - stwierdziła.
Adam Szłapka (KO), zwracając się do rządzących, wyraził opinię, że "konsekwentnie budują piekło kobiet w Polsce". "To przez takich, jak wy, nie żyje pani Iza z Pszczyny. (...) To przez was lekarze boją się ratować życie" - powiedział.
"Spójrzcie państwo, tak wyglądają bezduszni radykałowie, poubierani w szaty świętoszków. Jeżeli zdecydujecie się odrzucić tę ustawę, to tylko dlatego, że macie w tym polityczny interes" - wskazywała z kolei Aleksandra Gajewska (KO).
Na koniec głos zabrał przedstawiciel komitetu "Stop aborcji" Mariusz Dzierżawski, który przemawiał przy niemal pustej sali obrad. Jak przyznał, jest zdumiony brakiem zainteresowania ze strony posłów tym, co w projekcie się znajduje. "Pan poseł Szłapka zadał pytanie, jak to jest, kiedy jest się katem. I to pytanie pan poseł Szłapka powinien zadać aborterom, którzy zabijają dzieci, a takich nie brakuje" - powiedział.
Jak dodał, jest szczególnie zaskoczony stanowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ - jak zaznaczył - partia ta ostatnie wybory wygrała pod hasłami obrony życia. "Jeśli posłowie PiS-u będą głosowali przeciwko temu projektowi, to znaczy, że oni akceptują sytuację, w której bezkarnie zabijane są co roku dziesiątki tysięcy dzieci" - powiedział.
Podkreślił, że "taka obłuda zdumiewa najbardziej" dodając, że "na krwi niewinnych nic dobrego zbudować się nie da".
W trakcie debaty rzeczniczka PiS Anita Czerwińska zapowiedziała - w imieniu klubu - skierowania wniosku o odrzucenie tego projektu. Głosowanie nad wnioskiem zaplanowano na czwartek.
Projekt został przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" i złożony w Sejmie przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji". Pod propozycją zebrano 130 tys. podpisów.
Projekt zakłada, że moc stracić ma ustawa z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - tzw. ustawa antyaborcyjna, która obecnie dopuszcza dokonanie aborcji w dwóch przypadkach. Przerwanie ciąży może być dokonane, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
W październiku ub.r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że trzecia przesłanka aborcji zawarta wcześniej w tej ustawie, czyli przypadek ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niekonstytucyjna.
Obywatelski projekt m.in. wprowadza do Kodeksu karnego definicję dziecka poczętego, czyli "dziecka w okresie do rozpoczęcia porodu w rozumieniu art. 149".
Z projektu wynika, że aborcja ma być traktowana tak samo, jak zabójstwo. W związku z tym za jej dokonanie może grozić od 5 do 25 lat, a nawet dożywocie.
Do art. Kk mówiącego o zabójstwie w projekcie dodaje się przepis mówiący, że jeśli sprawcą jest matka dziecka poczętego, a czyn jest popełniony na jego szkodę, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
W projekcie uchyla się obecne artykuły Kk dotyczące kar za aborcję. Obecnie karze podlega osoba przeprowadzająca zabieg przerwania ciąży, pomagająca w jego dokonaniu albo nakłaniająca kobietę do aborcji - grozi za to kara pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadku, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, kara wynosi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności; kobieta nie jest karana.
Według projektu, w przypadku spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka poczętego - także, gdy konsekwencją jest jego śmierć oraz za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty przez nie życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - sąd może wobec matki zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia; za te czyny popełniane nieumyślnie matka ma nie być karana.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r., że niezgodny z konstytucją jest przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej dopuszczający przerwanie ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu, zapoczątkowało ogólnokrajową falę protestów.(PAP)
Autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ mir/