W różnych częściach kraju rolnicy solidaryzujący się z organizacją Agro Unia blokują dziś główne drogi. W naszym regionie protest ma na razie dość łagodną formę. Rolnicy w niespełna dziesięciu ciągnikach przejechali z Gniewkowa do Inowrocławia. Do maszyn przyczepione były flagi państwowe, włączono też ostrzegawcze koguty. Po kilku okrążeniach ronda Solidarności protestujący udali się w stronę Kościelca. Dlaczego protestują?
- Ze względu na panującą sytuację w rolnictwie. To jest dopiero początek. To jest pierwsze wyjechanie na drogi, ale chcemy pokazać, że rolnicy, jako grupa zawodowa, mają siłę, są zjednoczeni i potrafią walczyć o swoje interesy tak samo, jak inne branże. Nasz minister rolnictwa niestety nie broni naszych interesów, tylko działa na rzecz bardziej zachodnich koncernów, niż na rzecz polskiego rolnika. Na L4 nie możemy iść, bo wiadomo, zwierzęta trzeba nakarmić i w polu trzeba zasiać - mówią nam protestujący.
Wśród słabości polskiego rolnictwa wskazują chociażby na to, czym przyjechali na protest. - Nie ma żadnego polskiego ciągnika. Tak dba się o nasz krajowy rynek, produkcję, firmy.
Jak zaznaczają, chcą dbać nie tylko o swoje interesy, ale też o konsumentów. - Wy nie wiecie co jecie. Wy kupujecie wyroby z duńskich, holenderskich, hiszpańskich świń, ze strefy ASF. Dwudziestoletnie, odświeżane mięso - dodają.
Agro Unia zarzuca rządzącym m.in. propagandę sukcesu, powolne umieranie polskiej wsi, brak reakcji na agresywną politykę zagranicznych korporacji, czy bezproduktywne rozmowy z ministrem rolnictwa.
Rolnicy z powiatu inowrocławskiego nie wykluczają kolejnych protestów. Ich forma zależeć będzie od ustaleń na szczeblu ogólnopolskim. Przed wyjazdem z Inowrocławia w stronę Kościelca na stacji benzynowej przy ul. Kruśliwieckiej z protestującymi rozmawiali policjanci, którzy przypominali im o zasadach ruchu drogowego.