Dokonał jej, jak wiadomo, książę Kazimierz Konradowic, zapewne w 1237 lub 1238 roku. Niedługo potem jakiś nieznany nam z imienia planista, chyba rodem z Niemiec lub Śląska, wytyczył siatkę miejskich ulic. Dlaczego jednak Królówkę wyróżniamy tutaj jako pierwszą, tj. szczególną, najważniejszą. Najpierw dlatego, że łączyła Rynek z północną bramą, zwaną (najpewniej nie od razu) Bydgoską. Tej rangi funkcję komunikacyjną pełniła jeszcze tylko jedna inowrocławska ulica – dzisiejsza Świętego Ducha, zwana wcześniej Szpitalną, biegnąca z Rynku ku Bramie Toruńskiej (Żydowskiej) i szpitalowi Świętego Ducha.

O wyjątkowym znaczeniu Królówki świadczy nade wszystko fakt, że przy niej właśnie stał zespół klasztorny franciszkanów, a z drugiej, zachodniej strony − zamek książęcy. Łączyła więc ona wszystko to, co w średniowiecznym Inowrocławiu miało znaczenie pierwszoplanowe. To po niej przemieszczał się książę Kazimierz chcąc udać się na Rynek, do kościoła Świętego Franciszka czy do ojca kustosza (gwardiana), z niej też musiał korzystać, chcąc wyjechać z miasta którąkolwiek z trzech miejskich bram. Jedynie do kościoła Świętego Mikołaja wiódł z zamku inny trakt miejski – ulica nazywana od wieków tak samo jak patron świątyni. Choć − i tutaj niespodzianka – wcale nie jest pewne, że późniejsza fara znajdowała się wtedy w tym samym co dziś miejscu! Ale, właśnie, czy w ogóle świątynia ta była dla księcia tak ważna? Wydaje się, że rodzina książęca brała udział w nabożeństwach albo u franciszkanów, albo... w kościele parafialnym, a tym pozostawała przez cały XIII wiek stojąca poza murami romańska świątynia pw. Najświętszej Maryi Panny. I znów, udając się do dzisiejszej Bazyliki, nie sposób było pominąć Królówki.

Zastanówmy się przez chwilę, jak się ta nasza najważniejsza ulica pierwotnie nazywała. Mamy oczywiście na myśli tylko zwyczajową nazwę, oficjalnych nikt wtedy nie nadawał. „Królowej Jadwigi” odpada, gdyż królowa, od niedawna patronka naszego miasta, urodziła się prawie półtora stulecia po założeniu Inowrocławia. Patronką głównej ulicy została dopiero w 1919 roku, zastępując niemiecką Friedrichstrasse (Fryderykowską). W średniowieczu ulice wylotowe, a taką był omawiany trakt, nosiły zwykle nazwy kierunkowe. Mamy źródłowe potwierdzenie, że jeszcze przed dwoma wiekami rzeczywiście stosowano dla naszej ulicy nazwę „Bydgoska” (w wersji niemieckiej Brombergerstrasse). Ale czy tak było już w XIII wieku? Wątpliwe, gdyż Bydgoszcz niewiele wtedy znaczyła. Ważniejszy był na przykład Wyszogród. Jest też taka możliwość, że współczesny deptak miejski nosił w średniowieczu nazwę nawiązującą do zajęć zamieszkałych tam mieszczan. W rejestrze dochodów starostwa inowrocławskiego z lat 1510/1511 pojawia się „ulica Tkaczy”, której nikt dotąd nie próbował umiejscowić na planie miasta. Stało wtedy przy niej 13 domów mieszczańskich, a więc sporo w porównaniu z innymi ulicami. W późniejszym średniowieczu tkactwo i handel suknem stanowiły główne źródła dochodów mieszczan. Ludzie zajmujący się tą branżą musieli zamieszkiwać przy eksponowanej ulicy, a jedyną ważną, której nie udało się dotąd zidentyfikować pod względem nazewniczym była dzisiejsza Królówka.

To, że nosiła nazwę Tkaczy (lub ewentualnie Tkacka), wydaje się więc więcej niż prawdopodobne, z tym, że mówimy tutaj o progu nowożytności. Na początku istnienia miasta mogło być jeszcze inaczej, ale tego nie uda się już pewnie ustalić. Źródła dla tamtych czasów są bowiem niezwykle ubogie.



Edmund Mikołajczak