Na zebraniach związku kynologicznego o potrzebie powstania "kynoparku" mówi się już od kilku lat. W ubiegłym roku tego tematu podjął się lokalny społecznik Sławomir Szeliga, który wystąpił z propozycją w ramach jesiennych konsultacji budżetu miasta. - Otrzymałem odpowiedź, że budowa kynoparku ze względu na inne priorytety inwestycyjne miasta jest niemożliwa do realizacji w 2017 roku - wyjaśnia.

Sławomir Szeliga optymistycznie pochodzi jednak do sprawy. - Sama inicjatywa, jako taka nie została odrzucona. Ponadto okazało się, że miasto dysponuje projektem budowy takiego parku - dodaje. W związku z pojawieniem się budżetu obywatelskiego będzie na pewno kontynuował temat. Koszt budowy tzw. kynoparku powinien bowiem mieścić się w zaproponowanych przez ratusz limitów inwestycyjnych dla poszczególnych osiedli.

Gdzie mógłby pojawić się kynopark? Inicjatorzy nie chcą tego teraz przesądzać. Przekonują, że z takiego miejsca korzystałyby nie tylko same psy, ale i ich właściciele. - Czeka na nas wiele doświadczeń typowo fachowych, bo ci, którzy mają rasowe psy mogą mówić tym drugim co i jak. Więc wniosek ten, bez wątpienia jest poparty przez setkę hodowców należących do naszego związku - przyznaje Krystyna Wielewska, przewodnicząca zarządu inowrocławskiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce.

- Pieski czasami na placach zabaw zostawiają po sobie ślad w piaskownicy. A tutaj będzie problem rozwiązany, bo będzie teren wydzielony i dzieci nie będą się tam bawiły. Poza tym kwestia odrobaczania, kleszczy jest bardzo ważna. Jeśli to będzie plac, gdzie trawa będzie ścinana, tych kleszczy nie będzie, a pasożyty nie będą się tam rozmnażały. To bardzo ważne - zauważa Rafał Szydłowski, lekarz weterynarii.

W wielu miastach "kynoparki" służą też przeprowadzaniu szkoleń oraz nauki posłuszeństwa psów. [AJ, MP]