Na czwartkowej konferencji prasowej Maciej Szota odniósł się do uchwały przeciwko mowie nienawiści, którą niedawno przyjęła Rada Miejska Inowrocławia.

- To skandaliczna uchwała, która ma tylko piękny tytuł. Po nim można powiedzieć, że niesie za sobą pozytywne wartości, czyli walkę z mową nienawiści. W rzeczywistości jest atakiem na jedną stronę polityczną, czyli zjednoczoną prawicę i media publiczne. Urząd Miasta Inowrocławia i prezydent, który był autorem uchwały, którą przegłosowali radni koalicji prezydenckiej nie są krystaliczni - zaznaczył Maciej Szota.

Jako dowód radny pokazał projekt pisma, które w 2016 roku ukazało się w jednej z gazet w Inowrocławiu. W artykule znalazły się osobiste uwagi w kierunku Marcina Wrońskiego, który był wówczas nieformalnym liderem opozycji i przeciwnikiem prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy. Jak się okazało, Urząd Miasta zapłacił za to z publicznych pieniędzy.

- Pod wpływem ostatniej uchwały, atakującej zjednoczoną prawicę, wyszedł na jaw nowy fakt. Pismo anonimowo wysłał mi jeden z mieszkańców. To skan artykułu, który został opublikowany za pieniądze publiczne. Wiemy, że jego autorem był Urząd Miasta Inowrocławia, ale nikt się pod nim nie podpisał. Nie było informacji, jaki urzędnik napisał to pismo. Na portalu jednego z inowrocławskich mediów możemy natomiast znaleźć informację, że prezydent nie brał udziału w konsultacjach tego artykułu, ani nie wyrażał zgody na jego publikację - mówi Maciej Szota. I dodaje: - Na pierwotnie przygotowanym tekście widzimy niebieskie poprawki. Osoby, które kiedyś blisko współpracowały z prezydentem twierdzą, że jest to jego pismo. Oficjalnie prezydent wyparł się tego. Dlatego chcę zapytać pana prezydenta, czy poprawki które znalazły się pod złośliwymi uwagami związanymi z pojazdami jakimi się porusza radny opozycji, jego wykształcenia itd, są jego.

pismo

- Wydział UM zajmujący się komunikacją przyznał się, że wydał to pismo, ale nie wskazał konkretnego autora. Trudno sobie wyobrazić, że takie pismo mogłoby wyjść bez zgody szefa instytucji. Może prezydent przypomniał sobie, czy miał jakiś wpływ na powstanie tego pisma, które można skategoryzować jako mowę nienawiści i hejt - stwierdził inowrocławski radny.

Przypomnijmy, że jeszcze w 2016 roku radny Marcin Wroński pytał w interpelacji prezydenta Ryszarda Brejzę, czy za zaistniałą sytuacją, jest mu wstyd.

- Pan przez środki masowego przekazu upowszechnia kłamliwy obraz Inowrocławia jako miasta wymarłego, w którym nic się nie dzieje (...). Krótko mówiąc, my zachęcamy, pan zniechęca i raczej w tej sytuacji to nie my powinniśmy odpowiadać na pytanie czy jest nam wstyd - opowiadała ówczesna rzeczniczka Urzędu Miasta w Inowrocławiu.

Pytania z tej sprawie zadaliśmy prezydentowi Ryszardowi Brejzie. Czekamy na odpowiedź.