Przypomnijmy, pierwszy z postulatów mówi o ustaleniu najniższego wynagrodzenia zasadniczego na poziomie 2100 zł i podwyżce pensji zasadniczej dla pracowników pominiętych przy dotychczasowych podwyżkach o 400 zł oraz dalszych negocjacjach od września 2018 roku.

Pozostałe postulaty to wprowadzenie zakładowego układu zbiorowego pracy - potrzeba zmiany przestarzałego regulaminu wynagrodzeń, interpretacja przez pracodawcę na korzyść pracownika Ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia oraz koniec z podziałami wśród pracowników Ochrony Zdrowia. Protestujący postulują także o zwiększenie nakładów na Ochronę Zdrowia do poziomu minimum 6,8% PKB w ciągu najbliższych trzech lat, skrócenie kolejek, rozwiązanie problemu braku personelu medycznego i likwidację biurokracji.

Co udało się osiągnąć do tej pory?

- Jesteśmy w trakcie prac nad układem zbiorowym - to był jeden z naszych postulatów, żeby uszeregować tabele wynagrodzeń. Jesteśmy również w trakcie prac ze związkami zawodowymi. Trochę przedłużyły się nasze rozmowy, bo mieliśmy rozbieżne wizje, jeżeli chodzi o pielęgniarki i pozostałych pracowników. Chęć pracy nad układem zbiorowym - to jedyny krok dyrekcji w naszej sprawie. Jeżeli chodzi o nasze żądania dotyczące podwyżek o 400 zł oraz dalsze rozmowy - tutaj nic nie osiągnęliśmy. A to jest dla nas najważniejsze - mówi Beata Gruszczyńska-Rak, przewodnicząca komitetu protestacyjnego.

Co dalej?

- Nasz protest będzie eskalował. Teraz są wakacje, nie ma personelu. Wszyscy - łącznie z rządem urlopują się, więc nie byłoby sensu. Ale szykuje się ogólnopolska akcja pod nazwą "Grypa panuje jesienią". Niestety jego forma będzie już mocno uciążliwa - dodaje przewodnicząca.

Sprawy nie ułatwiają wydarzenia z końca lipca, kiedy to zostało podpisane porozumienie ministra zdrowia z jednym tylko związkiem zawodowym - ze Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych.

- Porozumienie było szykowane w tajemnicy - przed wszystkimi pracownikami i związkami zawodowymi - przez pół roku. Więc ja myślę, że wiadomość o tym, tak wzburzyła całe nasze środowisko, nie tylko medyczne, że nie zatrzymamy już tej fali jesienią na pewno - wyjaśnia Beata Gruszczyńska-Rak.

- Gdyby nie to, że czekamy na te ustalenia, to byśmy już dawno tę akcję rozszerzyli, ale musimy się spotkać, zobaczyć co dyrektor ma do powiedzenia, bo jednak zaproponował tę pracę nad układem zbiorowym - dodaje.

Podczas ostatniego, majowego spotkania, w którym wzięli udział - kierownictwo komitetu protestacyjnego, pracownicy medyczni, starosta inowrocławski oraz naczelny lekarz szpitala i jednocześnie zastępca dyrektora - protestujący przedstawili też propozycję zmiany organu założycielskiego. Szpital mógłby zostać przejęty, np. przez województwo. Co na to Urząd Marszałkowski?

- Takie rozwiązanie nie było brane pod uwagę. Szpitale powiatowe prowadzone są przez samorządy powiatowe i gminne. To zadanie wykracza poza nasze kompetencje - wyjaśnia nam Marek Smoczyk, sekretarz Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

- To nie jest niemożliwe. Z tym musi wystąpić radny powiatowy. Jeżeli żaden z radnych nie wystąpi oficjalnie to niestety musimy przyjąć taką odpowiedź, jak ta powyższa - uważa Michał Barałkiewicz, przewodniczący Samorządnego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Szpitala Wielospecjalistycznego im. dra L. Błażka w Inowrocławiu.

Do sprawy będziemy wracać. [AJ]