Młodzieży, poznajcie Marka Michalskiego

Całkiem niedawno został wybrany przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miejskiej Inowrocławia. Marek Michalski jest 17-letnim uczniem popularnego "Kaspra". Chodzi do klasy społeczno-prawnej, jest również wychowankiem szkoły muzycznej, gdzie ukończył pierwszy stopień na specjalności gitara klasyczna. Śpiewa w chórze - basem, gra na fortepianie oraz jest członkiem reprezentacji swojej szkoły w debatach oksfordzkich.

Jeszcze rok temu, śladem swoich sukcesów z dziedziny królowej nauk, Marek uczęszczał do klasy matematyczno-fizycznej. Szybko jednak zorientował się, że bardziej od liczb interesują go debaty oraz praca na rzecz młodzieży z Inowrocławia. O tym, jak oswaja się z nową rolą przewodniczącego oraz o planach i działaniach Młodzieżowej Rady Miejskiej Inowrocławia, przeczytacie w naszej krótkiej rozmowie.

Marek, czy Ty jesteś kujonem?

Marek Michalski: (śmiech) Zdecydowanie ani ja, ani żaden z moich nauczycieli nie powiedziałby, że jestem kujonem. Lubię się rozwijać, zdobywać wiedzę, ale to na pewno nie jest kucie i siedzenie przy książkach non stop. To bardziej są poszukiwania - jakaś książka mnie zainteresuje, przeczytam, tam znajdę jakieś ciekawe nazwisko, informację i to skłania mnie do sięgnięcia po kolejną książkę, czy wyszukania artykułów. Ale zdecydowanie nie jestem kujonem.

Skąd to zainteresowanie debatami i zmiana klasy na społeczno-prawną?

Marek: Wybrałem profil matematyczno-fizyczny, bo pomyślałem, że skoro jestem finalistą z matmy, to powinienem dalej rozwijać się w tym kierunku. Debaty poszerzyły moje zainteresowania, przez co zmieniłem profil na społeczno-prawny - mając w planach studia prawnicze. Jeżdżę na różne turnieje od zeszłego roku, już jako pierwszak dostałem powołanie do teamu debatanckiego i rozwijałem się pod czujnym okiem prof. Sławomira Drelicha z I LO. Ostatnio byłem w Krakowie i Poznaniu - debat jest sporo i tym samym sporo jest okazji do tego, żeby porozmawiać na wysokim poziomie merytorycznym o różnych problemach. Byłem najlepszym mówcą podczas Inowrocławskiej Ligi Debat Oksfordzkich 2017 i już wtedy poczułem, że to jest coś, co mi się naprawdę podoba, w czym daję sobie dobrze radę. Od tamtego momentu chciałem się kształcić w tym kierunku.

W jakiego typu debatach czujesz się najlepiej?

Marek: Najlepiej czuję się w debatach o podłożu ideologicznym - dlaczego coś jest zakazane, chociaż w innym kraju nie jest, dlaczego coś jest tak, a nie inaczej - takie debaty są przyjemniejsze od debat historycznych. Te drugie rządzą się trochę innymi prawami.

Skąd u Ciebie takie zacięcie do wystąpień publicznych?

Marek: Ja zawsze lubiłem dużo mówić, że tak powiem... (śmiech) Zawsze lubiłem rozmawiać, zadawać wiele pytań. Scena okazała się być nie dla mnie, choć wielokrotnie na niej stawałem z gitarą w ręku. Nie jest to jednak moim powołaniem, ale zdobyte doświadczenie, obycie sceniczne daje mi łatwość i swobodę publicznych wystąpień.

Jakie masz sukcesy na swoim koncie - pytam o te muzyczne, jak i w sferze debat?

Marek: Muzyczne to niedawne sukcesy chóru Pro Arte, w którym śpiewam. Brązowe pasmo na międzynarodowym konkursie chóralnym w Żylinie na Słowacji, złote pasmo X Ogólnopolskiego Turnieju Chórów w Chełmnie. Jako uczeń PSM w Inowrocławiu kilkukrotnie stawałem na najwyższym stopniu podium konkursów gitarowych. W debatach oksfordzkich - zajęliśmy drugie miejsce w Polsce w Turnieju Debat Oksfordzkich, organizowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, drugie miejsce w Ogólnopolskim Turnieju Debat Historycznych "Bohaterowie Niepodległości". Trochę tego jest, ale to nie koniec moich ambicji, chciałbym więcej. Uważam jednak, że nie same sukcesy weryfikują nasz rozwój - również to, co robimy, co nie jest opatrzone jakimiś wielkimi laurami. Działalność w MRMI daje duże możliwości pracy na rzecz inowrocławskiej społeczności.

Spodziewałeś się, że zostaniesz wybrany przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miejskiej Inowrocławia?

Marek: W XV kadencji MRMI sumiennie pracowałem na rzecz rady i tym bardziej cieszę się, że radni obdarzyli mnie swoim zaufaniem. Miałem nadzieję, że znajdę się w prezydium, ale byłem naprawdę mile zaskoczony jednomyślnym wynikiem głosowania, dzięki któremu zostałem przewodniczącym.

IMG_0432

To Twoja druga kadencja w MRMI, macie już też za sobą sesję, gdzie występujesz w nowej roli. Jakie problemy tam dostrzegasz?

Marek: Młodzieżowa rada nie zaszczepiła się dobrze w świadomości inowrocławskiej młodzieży. Nawet, jak ktoś już wie, że ona istnieje - co i tak jest niestety rzadkością, to i tak nie zdaje sobie sprawy z możliwości, jakie MRMI ma. Nie zgłasza się do nas problemów, pomysłów - przez co my nie mamy feedbacku, czy to, co robimy jest dobre. Oczywistym jest, że jeżeli staram się i chcę wiedzieć, co się dzieje w mieście, to i tak nie będę wiedział wszystkiego - nie będę znał wszystkich potrzeb młodzieży z Inowrocławia. Jednak, jeśli coś możemy zrobić, bo przecież mamy swój budżet, mamy możliwości, wsparcie pana Karola Leguminy, jak i pana prezydenta, rady miasta, to nie zawsze wiemy, czego młodzież od nas oczekuje.

Dlaczego Twoim zdaniem zasięg jest taki słaby?

Marek: Myślę, że to jest, między innymi nasza wina - młodzieżowych radnych wszystkich kadencji, że ta świadomość się nie wytworzyła w jakiś sposób. Może nasza działalność nie była wystarczająco widoczna lub nie była satysfakcjonująca. Będę starał się ten problem wyeliminować. Zobaczymy, jak wyjdzie. Na pewno trzeba pracować, bo mówienie, zapowiadanie jest niczym bez pracy właśnie. Podczas tegorocznego kongresu w Malborku, gdzie występowali panowie Tomasz Opar i Mateusz Czerniga z Polskiej Rady Organizacji Młodzieżowych, poruszany był temat, że młodzieżowe rady w całej Polsce mają ten problem. Czasami młodzi ludzie, którzy się tam zgłaszają, idą po ładne zdjęcie, chwilę uwagi i na tym koniec. Często też, decydując się na udział w młodzieżowej radzie, nie wiemy, na co się tak naprawdę piszemy. I ja się z tym zgadzam. To jest duży problem.

A jakie są plusy istnienia MRMI?

Marek: To grupa młodych ludzi, która ma realny wpływ na to, co się dzieje w mieście. Młodzież może zgłaszać się do nas ze wszystkimi problemami, dlatego, że nawet jeśli my czegoś nie będziemy mogli zrobić, to zawsze możemy to przekazać dalej, wyżej. Myślę, że bardzo łatwo jest do nas trafić - jest podany mój numer na stronie, jest mail, można pisać też na facebooku. Za naszym pośrednictwem można dać sygnał o tym, czego młodzież potrzebuje. Poza tym, organizujemy koncerty, festiwale - jak Festiwal Młodych przy współpracy z Kujawskim Centrum Kultury i Wydziałem Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej, mamy realny wpływ na to, kogo tam zaprosimy, jak będzie wyglądał taki koncert, itd. Myślę, że możemy jeszcze więcej organizować, bo mamy bardzo duży potencjał. W zeszłej kadencji, radny Maciej Siwiński zorganizował np. zawody wyciskania na klatę - był sprzęt i były nawet nagrody, a to za sprawą MRMI i dzięki siłowni Renegat, która zgodziła się na organizację tej inicjatywy u siebie.

Jesteś zadowolony z tegorocznego składu MRMI?

Marek: Wstępnie jestem zadowolony, ale spotkaliśmy się zaledwie dwa razy. To grupa młodych ludzi z dużym potencjałem w wielu dziedzinach życia, chcących pracować na rzecz inowrocławskiej młodzieży. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało, że coś fajnego w tym roku zorganizujemy, że wreszcie prawdziwie zaistniejemy w świadomości mieszkańców miasta.

A masz już jakiś pomysł, jak to zrobić?

Marek: Oczywiście, najpierw chcę ożywić fan page MRMI, zwiększyć zasięgi, żeby młodzież widziała, co robimy. Spotkać się z uczniami różnych szkół, mieć okazję do szczerej rozmowy o naszej działalności i ich oczekiwaniach. Jako rada chcemy Festiwalu Młodych na jeszcze wyższym poziomie, już prowadzone są wstępne rozmowy na ten temat z opiekunem rady. W działalności MRMI chodzi o to, żeby nam, młodzieży, żyło się lepiej w naszym mieście. Planujemy również koncert charytatywny.

Powodzenia i dziękujemy za rozmowę.