Cofnięty licznik przebiegu od lat jest dużym problemem osób kupujących używane samochody. Sejm przyjął niedawno zmiany w prawie, które mają ukrócić ten proceder. Czy to oznacza koniec fałszowania liczników?

- Przekręcanie licznika zostawia po sobie ślady. Stany zapisane są na różnych urządzeniach w pojeździe, jednak diagnosta tego nie rozpozna. Jeśli ktoś chce sprawdzić, czy w jego aucie został cofnięty licznik, musi pojechać do serwisu, który dysponuje odpowiednim sprzętem - mówi nam pracownik stacji diagnostycznej Polskiego Związku Motorowego w Inowrocławiu.

Jak przyznaje, najczęściej liczniki przebiegu fałszowane są w samochodach sprowadzanych z zagranicy.

- W tych czasach, aby przekręcić licznik, auto musi być podłączone do laptopa posiadającego właściwe oprogramowanie. W starych autach można było to zrobić śrubokrętem, teraz to już elektronika - dodaje diagnosta.

Dzięki nowym przepisom za każde przekręcenie licznika będzie grozić kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat – zarówno dla zlecającego oszustwo, jak i wykonawcy, np. mechanika w warsztacie. Dziś można to robić, nie narażając się na karę, co więcej - niektóre warsztaty nawet oferują taką usługę. Aby się przekonać, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę: korekta przebiegu - a okazuje się, że w naszym regionie z tego typu usługi możemy skorzystać w Bydgoszczy czy Toruniu.

Kara grzywny do 3 tys. zł będzie grozić także wtedy, gdy właściciel samochodu nie zgłosi w stacji kontroli pojazdów faktu wymiany całego licznika na nowy (np. z powodu awarii).

Podobne rozwiązania funkcjonują od dawna w państwach Europy Zachodniej. W Niemczech za fałszowanie wskazań licznika przebiegu kilometrów w samochodzie można dostać 5 lat więzienia. W Austrii rok więzienia grozi za fałszowanie danych technicznych pojazdów. Francuskie prawo przewiduje 2 lata więzienia za zmianę wskazań licznika przebiegu, a w Czechach każda ingerencja w stan licznika grozi rokiem więzienia i przepadkiem samochodu.