Codziennie będą wychodzić przed budynek sądu w trakcie swoich 15-minutowych przerw śniadaniowych, nie będą też zostawać w pracy po godzinach - w ten sposób pracownicy inowrocławskiego sądu ponownie będą wyrażać swoje niezadowolenie z niskich zarobków. Rozmowę z mediami protestujący rozpoczęli jednak od przekazania wyrazów współczucia rodzinie i najbliższym zmarłego tragicznie Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Potem przedstawili swoje oczekiwania.

- Mamy dość traktowania nas jak taniej siły roboczej. Dalej domagamy się 1000 złotych brutto podwyżki, ponieważ nasze wynagrodzenia od 2008 roku nie były podwyższane i nie są waloryzowane. Pensje większości pracowników nie przekraczają 2000 zł netto, pracując w odpowiedzialnej i tak wymagającej pracy, jaką jest instytucja sądowa - mówią pracownicy inowrocławskiego sądu. - Jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości nie dojdzie z nami do porozumienia będziemy zgodnie z wytycznymi związków zawodowych, które wycofały się z zawartego porozumienia w grudniu, będziemy kontynuowali i poszerzali naszą akcję protestacyjną - dodają.

Jak się dowiadujemy, jest to pierwszy z etapów akcji protestacyjnej pracowników inowrocławskiego sądu. Ma on potrwać do momentu uchwalenia ustawy okołobudżetowej. Na chwilę obecną - co potwierdził nam dyrektor Sądu Rejonowego w Inowrocławiu, Karol Adamski - nie ma utrudnień w funkcjonowaniu placówki.