Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi w tej sprawie kontrolę od półtora tygodnia, w piątek zabezpieczało dowody i zawiadomiło prokuraturę o swoich ustaleniach. Zaniepokojony informacjami od jednego z urzędników prezydent miasta zarządził także wewnętrzną kontrolę w ratuszu oraz złożył doniesienie o możliwości popełniania przestępstwa do Prokuratury Rejonowej. Pracę straciła już naczelnik wydziału kultury, promocji i komunikacji społecznej.

Dotarliśmy do faktur, które stanowią zainteresowanie śledczych. Dokumenty te mają kilka cech wspólnych - wszystkie były gotówkowe (co umożliwiało pobranie pieniędzy), mają urzędowe pieczątki, wystawiane były najprawdopodobniej z użyciem zwykłego edytora tekstu a nie profesjonalnego programu do księgowania i co najważniejsze - dotyczyły organizacji imprez kulturalnych i rozrywkowych. Takich, które rzeczywiście się w Inowrocławiu odbyły, ale organizowane były "własnym sumptem", przez Kujawskie Centrum Kultury lub inne podmioty.

Jak mógł wyglądać proceder? Drukowano faktury na organizację wydarzeń na rzecz Urzędu Miasta. W miejsce wykonawcy wstawiano przypadkowe firmy (które nie miały o tym pojęcia), najczęściej z południa Polski, nie mające wiele wspólnego z działalnością artystyczną np. krakowskie przedsiębiorstwo specjalizujące się w konstrukcjach stalowych i dystrybucji poliwęglanu komorowego odpowiadać miało za promocję miasta poprzez organizację i oprawę festiwalu Art Ino w 2015 roku. Co więcej z dokumentu wynikało, że firma ta miała wystawić w lipcu pierwszą fakturę w roku. A jak było w rzeczywistości?

- Art Ino Festiwal to zdarzenie organizowane przez kilka podmiotów (Miasto Inowrocław, KCK, stowarzyszenia), jednakże główny ciężar organizacyjny związany z przygotowaniem zdarzenia i zapewnieniem atrakcji spoczywa na Kujawskim Centrum Kultury. Tradycyjnie już wsparcia technicznego w zakresie sprzętu udziela Ośrodek Sportu i Rekreacji - wyjaśniła nam Monika Śliwińska, dyrektor KCK.

Podobnie rzecz się miała z premierą filmu "Zjednoczone Stany Miłości" w Teatrze Miejskim w lipcu ubiegłego roku. Monika Śliwińska potwierdza nam, że głównym organizatorem tego wydarzenia było Kujawskie Centrum Kultury. Tymczasem w Urzędzie Miasta znalazła się faktura, którą miał wystawić... nieistniejący już zakład fryzjerski z Inowrocławia.

Są też kolejne "smaczki". Przewóz rikszami reklamującymi wspomniany wcześniej festiwal miał zapewnić kompozytor i pianista z Bielska-Białej, a za organizacją wystawy fotograficznej rzekomo stoi poznańska firma zajmująca się klimatyzacją. Faktury opiewają na różne kwoty, najczęściej kilku tysięcy złotych.

- Na pierwszy rzut oka faktury wyglądają na autentyczne, ale dla kogoś, kto zajmuje się tym zawodowo wątpliwości powinny budzić już różnice w wysokości podatków, zaburzona kolejność faktur, błędy w adresach i różne wzory dokumentów w przypadku tych samych firm - mówi nam jedna z osób zajmujących się na co dzień księgowością.

Obie kontrole jeszcze się nie zakończyły. - Urząd Miasta jest w tej sprawie pokrzywdzony i dołożymy wszelkich starań na każdym etapie postępowania karnego, żeby należne środki wróciły do kasy miasta - zaznacza Beata Zarzycka, zastępująca rzecznika prasowego Urzędu Miasta Inowrocławia. [MP]