Ile macie lat?

Michalina Kuklińska: Ja mam 20, a Filip 23.

Jak rozpoczęła się Wasza przygoda z tańcem?

Michalina Kuklińska: Ja miałam 8 lat, jak zaczęłam tańczyć, a Filip miał 11. Już wtedy bardzo lubiłam tańczyć i oglądałam wszystkie programy taneczne. Bardzo mnie to interesowało. Rodzice zauważyli to i postanowili zapisać mnie na zajęcia.

Filip Kukliński: I z uwagi na to, że jesteśmy rodzeństwem, mnie też postanowiono zapisać (śmiech). Ja na początku nie rokowałem zbyt dobrze, bo byłem mały, grubiutki no i specjalnie mi nie szło. Teraz rodzice opowiadają, że to mama zaproponowała, żeby mnie też zapisać na tańce. Nie wiem, może myśleli, że chociaż schudnę (śmiech).

Dlaczego akurat taniec towarzyski?

Michalina: Na początku było to wszystko w formie zabawy, a później przerodziło się to w pasję. To za sprawą tych wszystkich programów telewizyjnych. Te stroje, ta muzyka, ta elegancja w tańcu… mi się to bardzo podobało.

Filip: Dlatego, że rodzice mnie zapisali (śmiech). Chodziłem i w sumie ani mi ten taniec specjalnie nie przeszkadzał, ani podobał. Nawet nie pamiętam, w którym dokładnie momencie załapałem bakcyla i już nie chciałem przestać. Ale tak, od samego początku wiedzieliśmy, że to będzie taniec towarzyski.

Kiedy zauważyliście, że jesteście dobrzy w tym, co robicie?

Michalina: W sumie to po trzech, może czterech latach. Stwierdziliśmy, że może lepiej iść w tym kierunku i zająć się tańcem nie tylko dla zabawy. Zaczęliśmy jeździć na różne turnieje taneczne po całej Polsce. W momencie, kiedy zaczęliśmy odnosić większe sukcesy, a nasz poziom tańca polepszał się, stwierdziliśmy, że trzeba zacząć więcej trenować.

Filip: Po prostu postanowiliśmy poważnie się za to zabrać.

Ile czasu poświęcacie na treningi?

Michalina: Na początku dwa razy w tygodniu, a w wakacje i ferie zimowe zawsze jeździliśmy na obóz taneczny. Obecnie trenujemy cztery razy w tygodniu i oprócz tego prowadzimy zajęcia taneczne dla dzieci w Inowrocławiu. Do tego dochodzą obozy, szkolenia oraz turnieje zarówno w Polsce, jak i za granicą.



Gdzie uczycie?

Michalina: Od zeszłego roku prowadzimy zajęcia taneczne razem z panią Hanną Ziętarą w klubie "Rondo" w Inowrocławiu.

Filip: Uczymy dzieci w wieku od 7 do 13 lat i niektórzy już zaczynają jeździć na turnieje i odnoszą sukcesy – co nas bardzo cieszy.

Ty, jako osoba, która zaczęła tańczyć "bo rodzice zapisali", na co zwracasz uwagę, jako nauczyciel?

Filip: Czasami zdarza się, że rodzic chce bardziej... Trzeba jednak dostrzec, czy dziecku sprawia przyjemność to, co robi. U mnie przerodziło się to w pasję! Nie powinniśmy jednak zwlekać zbyt długo z decyzją o kontynuowaniu nauki tańca - jeśli to nie jest to, bo wtedy takie dziecko się po prostu męczy.

A jak godzicie swoją pasję z edukacją?

Michalina: No bywało ciężko...

Filip: Najgorszy był ten okres przedmaturalny.

Michalina: Od liceum w sumie zaczęło się więcej wyjazdów i bardzo to odczuwałam. Była tylko szkoła i treningi. Nie było natomiast czasu na żadne spotkania ze znajomymi. Ale wiadomo - coś kosztem czegoś. Obecnie studiuję kognitywistykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, więc też nie mam zbyt wiele czasu wolnego.

Ale mówisz to z takimi uśmiechem na twarzy, że mogę chyba uznać, że nie masz żalu?

Michalina: Nie, absolutnie nie. Czasami udawało się trochę czasu wygospodarować. Poza tym w klubie mamy swoich znajomych, gdzie atmosfera jest bardzo fajna, bo jednak łączy nas pasja.

Filip: No i dochodzą do tego wspólne wyjazdy na turnieje. Także jest czas na integrację.

A jak dogadujecie się z rówieśnikami? Doświadczyliście jakiejś nieuprzejmości z ich strony?

Filip: Była taka sytuacja, ale to na samym początku... Dopytywali mnie koledzy i trochę dogryzali, czemu nie chodzę z nimi na piłkę. A ja odpowiadałem, że mam trening... po prostu.

Jak to jest mieć brata za partnera w tańcu?

Michalina: W sumie to od zawsze tańczymy razem, więc nie mam porównania, jak to jest tańczyć z kimś innym… Plusem jest to, że nie ma między nami żadnych konfliktów, jeśli chodzi o wyjazdy, turnieje - zawsze się dogadujemy w tej kwestii. Możemy szybko się zorganizować i od razu wyjść na trening, bo jesteśmy razem na miejscu.

A jak Tobie tańczy się z siostrą?

Filip: Generalnie bardzo dobrze się dogadujemy. Jak czasami patrzy się na inne pary, to widoczne są konflikty. A to ktoś ma inne plany, nie ma czasu. My jesteśmy rodzeństwem ze wspólną pasją i planujmy wszystko razem w tej kwestii. No może na początku, jak byliśmy młodsi, to zdarzały się małe kłótnie. To jest normalne, że jak się razem tańczy, to w końcu pojawią się jakieś problemy. Ja bym zrobił coś inaczej, Michalina jeszcze inaczej, ale to są problemy każdej pary tanecznej - nie wynikają one z tego, że to moja siostra.

To jakie cechy powinien mieć dobry partner/partnerka w tańcu?

Michalina: Poza pracowitością i wytrwałością... Na pewno, jeśli chodzi o porozumiewanie się w parze to osoba ta powinna umieć pójść na kompromis. Dwie osoby tańczą, oboje mamy coś do powiedzenia, więc powinniśmy siebie słuchać. Powinniśmy się wspólnie motywować.

Filip: Nasz trener zawsze nam podpowiada, że jeżeli coś nie gra to najpierw trzeba szukać problemu u siebie, a dopiero później patrzeć na partnera czy partnerkę.

Czy taniec to tylko wysiłek fizyczny?

Michalina: Taniec towarzyski to oczywiście ogromny wysiłek fizyczny, ale nie tylko. To również sztuka, gdzie każdy szczegół ma znaczenie.

Co sprawiało Tobie, jako początkującemu tancerzowi największą trudność?

Filip: Wiem z tego, co mi trener mówił, że jedyne co miałem na początku to poczucie rytmu. Żadnej innej mocnej strony nie miałem, więc wszystko kulało (śmiech). Michalina na początku z pewnością była lepszą tancerką. Jednak tancerz rozwija się etapami. Skupia się na jednym aspekcie, trenuje i w momencie, kiedy to opanuje, może zająć się następnym elementem.

W zasadzie Ciebie do tańca trochę wciągnięto siłą...?

Filip: Tak. Będąc małych chłopcem myślałem o tym, żeby zostać strażakiem (śmiech), a nie tancerzem! Miałem szczęście w sumie, że trafiło na taniec. Taniec bardzo mi pomógł, bo nie byłem wysportowanym dzieckiem, byłem dość pulchny. Nie wiem, jak bym wyglądał dziś, gdybym nie tańczył.

A te wszystkie piękne stroje, które widzimy podczas tańców. Jak są dobierane?

Michalina: Stroje taneczne różnią się w zależności od kategorii tanecznej i wiekowej. Na początku konsultowałem stroje z trenerką. Wybierałyśmy, szukałyśmy zdjęć projektów, nanosiło się jakieś zmiany, potem kilkanaście spotkań u krawcowej... Aktualnie stroje taneczne szyje mi mama.

Filip: Z moimi strojami jest tak samo. Z wyjątkiem fraku, który musiałem szyć w miejscowości pod Jelenią Górą czy w Warszawie. A to dlatego, że strój ten ma wiele detali, musi być wygodny w tańcu, idealnie dopasowany.

Jak często szyjecie nowe stroje i co robicie z tymi, w których już występowaliście?

Michalina: Staramy się szyć coś nowego co roku. To wszystko zależy od ilości turniejów. Takie stroje później można sprzedać. Dużo osób publikuje informacje i wymieniamy się.

Zdarzyły się Wam jakieś incydenty podczas tańca?

Michalina: Filipowi nic takiego się nie przytrafiło, ale za to mi... Oj, tak! Pamiętam, że na ostatnich mistrzostwach tańczyłam i po jednym tańcu, kiedy zeszłam, zauważyłam, że mam rozprutą sukienkę. Szybko podbiegłam do stolika, znalazłam jakieś agrafki, pospinałam i dalej na drugi taniec. Zdarzały się nieoczekiwane problemy, jednak zawsze trzeba sobie jakoś poradzić (uśmiech).



W jakim tańcu czujecie się najlepiej?

Michalina: Nie ma tańca, którego nie lubię... Bardzo lubię tańce latynoamerykańskie. Rumba jest moim ulubionym! Jest taka zmysłowa i kobieca...

Filip: Ja preferuje tańce standardowe. Tango i quickstep są moimi ulubionymi. Odpowiada mi charakter tych tańców, elegancja i bardzo podoba mi się muzyka.

Co byś powiedział tym, którzy mówią, że taniec nie jest sportem męskim?

Filip: Hm, to jest sport, jak każdy inny. To wiele wyrzeczeń, wysiłek fizyczny i psychiczny też, to częste wyjazdy na zawody...

Michalina: Ja się z tym absolutnie nie zgadzam, że taniec nie jest sportem dla mężczyzn! Idąc na zwykła potańcówkę myślę, że głównym elementem jest to, żeby znać chociaż podstawowe kroki taneczne, poczucie rytmu i przede wszystkim czerpać z tego radość.

A czy podczas spotkań rodzinnych, potańcówek jesteście zapraszani do tańca? Czy onieśmielacie?

Filip: Czasami zdarza się, że boją się...

Michalina: Filip ma zdecydowanie łatwiej, bo to on prosi do tańca! (śmiech) Pamiętam, że na pierwszych imprezach było mi bardzo smutno, bo nikt mnie nie prosił do tańca, a dopiero potem wytłumaczą mi, że to dlatego, że być może trochę się mnie obawiają. Jest to zupełnie niepotrzebny strach! Ja zawsze dobrze się bawię, z kimkolwiek tańczę. Zawsze wsłuchuję się w rytm osoby, z która tańczę i daję się poprowadzić.

Czego nauczył Was taniec?

Michalina: Taniec towarzyski bardzo dużo nam pomógł w życiu. Nie spędzaliśmy czasu przed komputerem. Pochłonęła nas pasja, nauczyliśmy się samoorganizacji, dyscypliny, umiejętności podejmowania - czasami bardzo trudnych - decyzji. Nasi rówieśnicy przecież zupełnie inaczej spędzają czas i czasami jest nam naprawdę ciężko. Jednak było i jest warto. Niczego nie żałujemy!

Jakie są Wasze plany?

Michalina: Obecnie trenujemy pod okien Katarzyny i Łukasza Grzęskich w Tanecznym Klubie Sportowym Dance & Dance w Toruniu. Jak już wspominaliśmy teraz uczymy dzieci, ale chcemy trochę rozszerzyć ofertę, żeby zarówno dorośli jak i dzieci mogli uczęszczać na nasze zajęcia. Dlatego od września chcemy otworzyć filię toruńskiej szkoły...

Filip: Na początku będzie to tylko taniec towarzyski, ale jeśli będą chętni i będzie zainteresowanie innymi tańcami, to na pewno coś wymyślimy! I poszerzymy działalność. Mamy parę pomysłów. Na chwilę obecną nie mamy strony internetowej, ale osoby zainteresowane zachęcamy do kontaktu z nami, np. za pomocą facebooka.

W ten sposób wiążecie się z tańcem na długie lata?

Filip: Chcemy robić coś więcej, przekazywać tę wiedzę, którą już zdobyliśmy, ale i rozwijać się dalej, jako tancerze. Bo to nie jest tak, że kończymy karierę i od teraz tylko uczymy. Póki co, chcemy dalej działać i czerpać z tego satysfakcję. A kto wie, może za parę lat nie taniec, a...

Michalina: Mamy wiele opcji, można być przecież sędzią, zajmować się tylko szkołą tańca czy iść w stronę bardziej pokazową. Wszystko przed nami.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia. [AJ]