- Ci ludzie są niesamowicie energetyczni, im się bardzo chce! Oni są zafascynowani teatrem - to jest cudowne, absolutnie cudowne. A poza tym już widzę to, że dla nich to jest jakaś niesamowita przygoda - dzieli się z nami swoimi pierwszymi wrażeniami jedna z jurorek - aktorka Sonia Bohosiewicz.

- Oni przyjeżdżają tutaj z całej Polski, świetnie jest tu wszystko dla nich zorganizowane. Występują na pięknej, profesjonalnej scenie z pełnym oświetleniem, pełnym nagłośnieniem, więc dla nich to musi być niesamowita przygoda. Przypuszczam, że większość z nich na takiej ogromnej scenie nie była, niektórzy w ogóle, a niektórzy występowali na salach gimnastycznych, więc to dostaje jakiegoś takiego rysu, profesjonalizmu - dodaje.
#cytat#To jest ogromne święto dla tych wszystkich młodych ludzi. Żałuję, że gdy ja byłam w liceum, to nie miałam jakiegoś swojego teatru i nie jeździłam sobie po takich imprezach.

aktorka Sonia Bohosiewicz#end#
- Pytałam czy ktoś będzie z nich zdawał do szkoły teatralnej i wiele osób zadeklarowało, że będzie zdawało. Czyli jest to ich pasją i takimi pierwszymi krokami, żeby się zorientować czy to jest to rzeczywiście, co im w duszy gra, czy może wolą robić coś innego - mówi Sonia Bohosiewicz. O to, co jest brane pod uwagę podczas oceniania zmagań młodych artystów zapytaliśmy Elżbietę Piniewską - pomysłodawczynię i organizatorkę „Arlekinady”.

- Przede wszystkim, jeżeli jest nagroda zespołowa to oceniamy za pracę zespołową, za ruch sceniczny, za interakcję, za umiejętność współdziałania. Natomiast, jeśli jest nagroda aktorska to - jest to nagroda za jakąś wybitną kreację i wcale nie pierwszoplanową - wyjaśnia. Pani Elżbieta zdradziła nam, że już po drugim spektaklu bardzo spodobała się jedna z dziewczyn, która grała rolę epizodyczną. - Zapamiętano ją i być może będzie jedną z pretendentek do nagród - dodaje organizatorka.

Festiwal zakończy w sobotę koncert Ani Dąbrowskiej. Tuż po występie nastąpi ogłoszenie zwycięzców i wręczenie nagród. [AJ, MJ]