Maluje na
Pochodzi z Lubelszczyzny, ale od kilku lat mieszka w Inowrocławiu. W ciągu 14 lat pracy zawodowej zamalował ponad 230 ścian w Polsce, Europie i Azji. Poznajcie Ariela Kulę.
Inowrocławianie mieli okazję poznać naszego rozmówcę 12 lutego, kiedy informowaliśmy o muralu w Przedszkolu nr 14 "Muzyczna Kraina". Ariel Kula postanowił nieco ożywić przedszkolne ściany, które w ciągu jednego dnia zostały przyozdobione w bajkowe postaci z instrumentami. W malowaniu pomagał mu syn, a jednocześnie wychowanek przedszkola. Podczas krótkiej rozmowy zgodnie stwierdziliśmy, że warto byłoby nieco szerzej przybliżyć naszym czytelnikom pracę artysty malującego na ścianach.
Ino.online: Jak to się zaczęło?
Ariel Kula: W sumie to zaczęło się już w przedszkolu. Zawsze coś sobie rysowałem i takie były początki. Jeśli chodzi o wykształcenie, to skończyłem trzy kierunki studiów, ale każdy pod kątem pedagogicznym, a żaden pod kątem typowo artystycznym. Jeden z kierunków to była plastyka z pedagogiką w Siedlcach na Akademii Podlaskiej, ale nie był to stricte artystyczny kierunek. Dlatego jeśli chodzi o malowanie, to uważam się jednak za samouka.
IO: Dlaczego, spośród wielu rodzajów sztuk plastycznych, zdecydował się Pan akurat na malowanie na ścianach? Można przecież malować obrazy, rysować, rzeźbić.
Ariel Kula: Kiedyś malowałem obrazy. Podczas pracy na warsztacie terapii zajęciowej w Łukowie prowadziłem pracownię artystyczną, a później pracownię stolarską. Dużo wtedy malowałem. Robiłem to po osiem godzin dziennie, a wracając z pracy dorabiałem sobie na boku. Później otworzyłem działalność.
#okno#"Od 7 rano był warsztat terapii, o 15 kończyłem pracę i później się jechało do klienta coś malować."#end#
IO: Pamięta Pan swoje pierwsze malowidło?
Ariel Kula: Tak, to było całkiem przypadkowo. Malowałem bar Ramzes w Łukowie. Rozmawialiśmy z klientem i stwierdziłem, że podołam, wymaluję, bo to się w sumie niczym nie różni od malowania obrazu olejnego, tylko ten będzie trochę większy i wiadomo - akrylami. Później popłynęły następne zlecenia i tak się zaczęło. Na początku to było lawinowo, a potem troszkę ustało, bo ile można malować barów w małym mieście. Później zaczęły się pokoje dziecięce.
IO: I w końcu trzeba było zdecydować, czy praca na etacie czy malowanie?
Ariel Kula: Po dwóch latach ciągnąc te dwa etaty stwierdziłem, że jednak zrezygnuję z tej pracy i zajmę się malowaniem.
IO: Jak długo maluje Pan murale?
Ariel Kula: Zawodowo zajmuję się tym już 14 lat. Ogólnie to maluję na ścianie. Ja bym to nazwał alternatywną techniką malowania po ścianie. Można to podciągnąć pod murale, bo niektóre są na tyle duże, że jak najbardziej kwalifikują się do tej kategorii. Niektórzy nawet nie słyszeli o określeniu mural i nazywają to po prostu malowidłem ściennym.
IO: Czy w Inowrocławiu nie narzeka Pan na brak zleceń?
Ariel Kula: Przez te sześć lat, które mieszkam tu na Kujawach, w samym Inowrocławiu miałem może z 6-7 zleceń. W mojej pracy dużo jeżdżę - mazowieckie, Śląsk, Gdańsk, Kraków, Łódź.
IO: Wiemy, że malował Pan również za granicą.
Ariel Kula: Tak, jednym z moich pracodawców jest szwedzka firma, która robi place zabaw w Europie i Azji. Oni sprzedają całą infrastrukturę włącznie z budynkami, z makietami i przy okazji sprzedają murale. Klient, który zamawia projekt za kilkadziesiąt milionów euro to raczej też wchodzi w murale. Tam są dwie polskie ekipy, które się zmieniają, a takich stałych jest z 10-12 osób.
#okno#"Robiliśmy projekty w Holandii, to było około 2 tys. metrów kwadratowych, w Szwecji 2,7 tys. metrów kwadratowych, czy w Azerbejdżanie. Miałem zlecenie w Australii, natomiast nie pojechałem, bo akurat mi się dziecko rodziło."#end# Ostatnio nie jeżdżę za granicę, bo mam dużo roboty w Polsce. Wolę za mniejsze pieniądze, ale tułać się tutaj po Polsce. Jak ma się już dwoje dzieci, to taki wyjazd na 4-5 tygodni to za długa rozłąka z rodziną. Rodzinę stawiam na pierwszym miejscu ponad pracę.
IO: Wracając do Inowrocławia, czy Pana malowidła można gdzieś obejrzeć?
Ariel Kula: Na zewnątrz ich nie zobaczymy, wszystkie są wewnątrz budynków, ale w planach mam zorganizowanie wystawy.
IO: Wiemy, że malował pan ściany w inowrocławskich przedszkolach. Gdzie jeszcze?
Ariel Kula: W większości są to domy prywatne. Czasem mam zaskakujące zlecenia.
#okno#"Kiedyś dostałem telefon, że do pomalowania jest kręgielnia. Byłem święcie przekonany, że to jakiś klub, czy większy obiekt publiczny. Jak dojechałem na miejsce okazało się, że chodzi o kręgielnię w domu mierzącym 1 400 metrów kwadratowych, która znajdowała się obok basenu, saun i jacuzzi."#end#
IO: Od maja ubiegłego roku Inowrocław ma swój własny, duży mural w centrum. Co Pan o nim sądzi jako specjalista w branży?
Ariel Kula: O tym muralu to mi żona mówiła. Ja go zobaczyłem na własne oczy chyba w listopadzie.
#okno#"Jeśli chodzi o wykonanie tego muralu to jest na takim miernym poziomie - dostateczny minus albo mierny z plusem. Nie wiem, czy głównym priorytetem była cena, czy pod uwagę brano też jakość. Uważam, że jest płaski, jest mało perspektywy, gama kolorystyczna jest dość uboga. Wygląda, jakby był malowany na poziomie liceum." #end# Ja bardzo często startuję w przetargach i bardzo często odpadam, bo daję troszeczkę wyższą cenę, ale też oferuję jakość.
IO: Ile prac ma Pan na swoim koncie?
Ariel Kula: Ogólnie wszystkich prac mam około 230. Tylko w większości te prace sprzed 10-12 lat to jest taki poziom mniej więcej, jak ten mural. Takie fajne prace wykonuję od 5, 6 lat.
IO: Co lubi Pan malować najbardziej, a co najmniej?
Ariel Kula: Nienawidzę malować kwiatów, z kolei uwielbiam takie tematy, jak biomechanika, steampunk, cyberpunk.
IO: Wykonuje Pan również malowidła, które przy odpowiednim oświetleniu wyglądają inaczej, niż przy standardowym świetle.
Ariel Kula: Tak, w niektórych pracach wykorzystuję farby, które świecą pod lampą ultrafioletową. Jest w sumie jedna firma, która wiedzie prym na świecie w tej branży. Oni robią luminofory do banknotów na całym świecie, w tym np. do dolarów amerykańskich, czy polskich złotych. Najdroższe pigmenty to czerwone, zielone i żółte. Czerwony kosztuje około 280 zł za 177 ml. Generalnie jest to droga impreza. W większości zainteresowane są nią bary i kluby.
IO: Jak wygląda praca z takimi farbami?
Ariel Kula: Takie malowidła wykonuje się nocą. Nie może być żadnego światła, tylko lampa UV. Dopiero wtedy widzi się, co się maluje.
IO: Wracając do tradycyjnych malowideł - to co Pan maluje trzeba wcześniej zaprojektować. Czy robi Pan wszystko sam od początku do końca, czy korzysta z gotowych projektów?
Ariel Kula: To zależy od klienta. Niektóre prace projektuję sam, a niektóre wykonuję na podstawie tego, co otrzymam. W 70% mam narzuconą wizję z góry. Ambitne projekty wpadają rzadko, ale na szczęście wpadają. Już dwudziestego piątego Kubusia Puchatka to nawet nie publikuję na stronie, no bo po co. Mam kilka fajnych autorskich projektów, ale najczęściej temat jest narzucony. Mimo to, zawsze staram się przemycić coś swojego, żeby nie była to czysta kalka.
IO: Od czego zaczyna Pan pracę?
Ariel Kula: Najczęściej robię projekt na tablecie graficznym. Jest to o tyle fajne, że można dać swój pomysł i sprawdzić jak dana postać wygląda na innym tle. Można np. łatwo wstawić góry, czy dać jednolity gradient. Czasem, ale rzadko projektuję też wizualizację 3D.
IO: Mając gotowy projekt, jak przenieść go na ścianę?
Ariel Kula: Przy dużych formatach używa się projektora. Kiedyś malowałem z kratownicy. Nanosiłem sobie kwadraciki i malowałem fragment po fragmencie. Natomiast projektor mocno przyspiesza pracę. Nawet najlepszy artysta na świecie nie odda prawidłowych proporcji przy dużym formacie. Jak się stoi na rusztowaniu i głowa człowieka jest wyższa niż cała postać, nie ma możliwości, żeby zachować proporcje. Tutaj z pomocą przychodzi projektor.
IO: To musi oznaczać pracę w nocy?
Ariel Kula: Tak, szkic trzeba zrobić w nocy. Najgorzej, jak w pobliżu jest jakaś lampa. Wtedy trzeba ją owinąć czarną folią.
IO: Czy ma Pan jedną ulubioną pracę, z której jest najbardziej zadowolony?
Ariel Kula: Tak, to akurat jest w Inowrocławiu. Mam na myśli taką biomechanikę steampunkową przedstawiającą jakby dwie twarze.
#okno#"Steampunk jest moim ulubionym, bo jest dużo mechaniki, a nie elektroniki. Są tryby, tłoki, przekładnie. To żelastwo daje bardzo fajną formę. Jest dużo detalu, który wymaga pracy."#end#
IO: Porozmawiajmy o pieniądzach. Ile kosztuje namalowanie logo firmy na ścianie wewnątrz budynku?
Ariel Kula: Od tysiąca do dwóch tysięcy. Cena zależy od ilości farby, detali. Pokój dziecięcy to koszt około 2-2,5 tysięcy złotych.
IO: A jakby ktoś chciał pomalować sobie ciężarówkę z naczepą?
Ariel Kula: Mam na swoim koncie taką pracę. Każdy taki projekt jest wyceniany indywidualnie i zależy od poziomu trudności danego motywu. Cena może się kształtować pomiędzy 11 a 40 tys. złotych w zależności od projektu, rodzaju farb i technologii lakierowania. Wszystkie te czynniki mają wpływ na cenę.
IO: Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Ariel Kula: Dziękuję.
W najbliższych planach Ariel Kula zamierza zorganizować wystawę swoich prac w Inowrocławiu lub toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej. Jeśli uda się dokonać formalności i znaleźć sponsorów, to artysta pomaluje jedną ze ścian przylegającą do terenu Przedszkola nr 14 przy ul. Skłodowskiej-Curie. Więcej prac artysty można obejrzeć na www.malarstwo-artystyczne.pl. [MJ, fot. Ariel Kula, MJ]
Ino.online: Jak to się zaczęło?
Ariel Kula: W sumie to zaczęło się już w przedszkolu. Zawsze coś sobie rysowałem i takie były początki. Jeśli chodzi o wykształcenie, to skończyłem trzy kierunki studiów, ale każdy pod kątem pedagogicznym, a żaden pod kątem typowo artystycznym. Jeden z kierunków to była plastyka z pedagogiką w Siedlcach na Akademii Podlaskiej, ale nie był to stricte artystyczny kierunek. Dlatego jeśli chodzi o malowanie, to uważam się jednak za samouka.
IO: Dlaczego, spośród wielu rodzajów sztuk plastycznych, zdecydował się Pan akurat na malowanie na ścianach? Można przecież malować obrazy, rysować, rzeźbić.
Ariel Kula: Kiedyś malowałem obrazy. Podczas pracy na warsztacie terapii zajęciowej w Łukowie prowadziłem pracownię artystyczną, a później pracownię stolarską. Dużo wtedy malowałem. Robiłem to po osiem godzin dziennie, a wracając z pracy dorabiałem sobie na boku. Później otworzyłem działalność.
#okno#"Od 7 rano był warsztat terapii, o 15 kończyłem pracę i później się jechało do klienta coś malować."#end#
IO: Pamięta Pan swoje pierwsze malowidło?
Ariel Kula: Tak, to było całkiem przypadkowo. Malowałem bar Ramzes w Łukowie. Rozmawialiśmy z klientem i stwierdziłem, że podołam, wymaluję, bo to się w sumie niczym nie różni od malowania obrazu olejnego, tylko ten będzie trochę większy i wiadomo - akrylami. Później popłynęły następne zlecenia i tak się zaczęło. Na początku to było lawinowo, a potem troszkę ustało, bo ile można malować barów w małym mieście. Później zaczęły się pokoje dziecięce.
IO: I w końcu trzeba było zdecydować, czy praca na etacie czy malowanie?
Ariel Kula: Po dwóch latach ciągnąc te dwa etaty stwierdziłem, że jednak zrezygnuję z tej pracy i zajmę się malowaniem.
IO: Jak długo maluje Pan murale?
Ariel Kula: Zawodowo zajmuję się tym już 14 lat. Ogólnie to maluję na ścianie. Ja bym to nazwał alternatywną techniką malowania po ścianie. Można to podciągnąć pod murale, bo niektóre są na tyle duże, że jak najbardziej kwalifikują się do tej kategorii. Niektórzy nawet nie słyszeli o określeniu mural i nazywają to po prostu malowidłem ściennym.
IO: Czy w Inowrocławiu nie narzeka Pan na brak zleceń?
Ariel Kula: Przez te sześć lat, które mieszkam tu na Kujawach, w samym Inowrocławiu miałem może z 6-7 zleceń. W mojej pracy dużo jeżdżę - mazowieckie, Śląsk, Gdańsk, Kraków, Łódź.
IO: Wiemy, że malował Pan również za granicą.
Ariel Kula: Tak, jednym z moich pracodawców jest szwedzka firma, która robi place zabaw w Europie i Azji. Oni sprzedają całą infrastrukturę włącznie z budynkami, z makietami i przy okazji sprzedają murale. Klient, który zamawia projekt za kilkadziesiąt milionów euro to raczej też wchodzi w murale. Tam są dwie polskie ekipy, które się zmieniają, a takich stałych jest z 10-12 osób.
#okno#"Robiliśmy projekty w Holandii, to było około 2 tys. metrów kwadratowych, w Szwecji 2,7 tys. metrów kwadratowych, czy w Azerbejdżanie. Miałem zlecenie w Australii, natomiast nie pojechałem, bo akurat mi się dziecko rodziło."#end# Ostatnio nie jeżdżę za granicę, bo mam dużo roboty w Polsce. Wolę za mniejsze pieniądze, ale tułać się tutaj po Polsce. Jak ma się już dwoje dzieci, to taki wyjazd na 4-5 tygodni to za długa rozłąka z rodziną. Rodzinę stawiam na pierwszym miejscu ponad pracę.
IO: Wracając do Inowrocławia, czy Pana malowidła można gdzieś obejrzeć?
Ariel Kula: Na zewnątrz ich nie zobaczymy, wszystkie są wewnątrz budynków, ale w planach mam zorganizowanie wystawy.
IO: Wiemy, że malował pan ściany w inowrocławskich przedszkolach. Gdzie jeszcze?
Ariel Kula: W większości są to domy prywatne. Czasem mam zaskakujące zlecenia.
#okno#"Kiedyś dostałem telefon, że do pomalowania jest kręgielnia. Byłem święcie przekonany, że to jakiś klub, czy większy obiekt publiczny. Jak dojechałem na miejsce okazało się, że chodzi o kręgielnię w domu mierzącym 1 400 metrów kwadratowych, która znajdowała się obok basenu, saun i jacuzzi."#end#
IO: Od maja ubiegłego roku Inowrocław ma swój własny, duży mural w centrum. Co Pan o nim sądzi jako specjalista w branży?
Ariel Kula: O tym muralu to mi żona mówiła. Ja go zobaczyłem na własne oczy chyba w listopadzie.
#okno#"Jeśli chodzi o wykonanie tego muralu to jest na takim miernym poziomie - dostateczny minus albo mierny z plusem. Nie wiem, czy głównym priorytetem była cena, czy pod uwagę brano też jakość. Uważam, że jest płaski, jest mało perspektywy, gama kolorystyczna jest dość uboga. Wygląda, jakby był malowany na poziomie liceum." #end# Ja bardzo często startuję w przetargach i bardzo często odpadam, bo daję troszeczkę wyższą cenę, ale też oferuję jakość.
IO: Ile prac ma Pan na swoim koncie?
Ariel Kula: Ogólnie wszystkich prac mam około 230. Tylko w większości te prace sprzed 10-12 lat to jest taki poziom mniej więcej, jak ten mural. Takie fajne prace wykonuję od 5, 6 lat.
IO: Co lubi Pan malować najbardziej, a co najmniej?
Ariel Kula: Nienawidzę malować kwiatów, z kolei uwielbiam takie tematy, jak biomechanika, steampunk, cyberpunk.
IO: Wykonuje Pan również malowidła, które przy odpowiednim oświetleniu wyglądają inaczej, niż przy standardowym świetle.
Ariel Kula: Tak, w niektórych pracach wykorzystuję farby, które świecą pod lampą ultrafioletową. Jest w sumie jedna firma, która wiedzie prym na świecie w tej branży. Oni robią luminofory do banknotów na całym świecie, w tym np. do dolarów amerykańskich, czy polskich złotych. Najdroższe pigmenty to czerwone, zielone i żółte. Czerwony kosztuje około 280 zł za 177 ml. Generalnie jest to droga impreza. W większości zainteresowane są nią bary i kluby.
IO: Jak wygląda praca z takimi farbami?
Ariel Kula: Takie malowidła wykonuje się nocą. Nie może być żadnego światła, tylko lampa UV. Dopiero wtedy widzi się, co się maluje.
IO: Wracając do tradycyjnych malowideł - to co Pan maluje trzeba wcześniej zaprojektować. Czy robi Pan wszystko sam od początku do końca, czy korzysta z gotowych projektów?
Ariel Kula: To zależy od klienta. Niektóre prace projektuję sam, a niektóre wykonuję na podstawie tego, co otrzymam. W 70% mam narzuconą wizję z góry. Ambitne projekty wpadają rzadko, ale na szczęście wpadają. Już dwudziestego piątego Kubusia Puchatka to nawet nie publikuję na stronie, no bo po co. Mam kilka fajnych autorskich projektów, ale najczęściej temat jest narzucony. Mimo to, zawsze staram się przemycić coś swojego, żeby nie była to czysta kalka.
IO: Od czego zaczyna Pan pracę?
Ariel Kula: Najczęściej robię projekt na tablecie graficznym. Jest to o tyle fajne, że można dać swój pomysł i sprawdzić jak dana postać wygląda na innym tle. Można np. łatwo wstawić góry, czy dać jednolity gradient. Czasem, ale rzadko projektuję też wizualizację 3D.
IO: Mając gotowy projekt, jak przenieść go na ścianę?
Ariel Kula: Przy dużych formatach używa się projektora. Kiedyś malowałem z kratownicy. Nanosiłem sobie kwadraciki i malowałem fragment po fragmencie. Natomiast projektor mocno przyspiesza pracę. Nawet najlepszy artysta na świecie nie odda prawidłowych proporcji przy dużym formacie. Jak się stoi na rusztowaniu i głowa człowieka jest wyższa niż cała postać, nie ma możliwości, żeby zachować proporcje. Tutaj z pomocą przychodzi projektor.
IO: To musi oznaczać pracę w nocy?
Ariel Kula: Tak, szkic trzeba zrobić w nocy. Najgorzej, jak w pobliżu jest jakaś lampa. Wtedy trzeba ją owinąć czarną folią.
IO: Czy ma Pan jedną ulubioną pracę, z której jest najbardziej zadowolony?
Ariel Kula: Tak, to akurat jest w Inowrocławiu. Mam na myśli taką biomechanikę steampunkową przedstawiającą jakby dwie twarze.
#okno#"Steampunk jest moim ulubionym, bo jest dużo mechaniki, a nie elektroniki. Są tryby, tłoki, przekładnie. To żelastwo daje bardzo fajną formę. Jest dużo detalu, który wymaga pracy."#end#
IO: Porozmawiajmy o pieniądzach. Ile kosztuje namalowanie logo firmy na ścianie wewnątrz budynku?
Ariel Kula: Od tysiąca do dwóch tysięcy. Cena zależy od ilości farby, detali. Pokój dziecięcy to koszt około 2-2,5 tysięcy złotych.
IO: A jakby ktoś chciał pomalować sobie ciężarówkę z naczepą?
Ariel Kula: Mam na swoim koncie taką pracę. Każdy taki projekt jest wyceniany indywidualnie i zależy od poziomu trudności danego motywu. Cena może się kształtować pomiędzy 11 a 40 tys. złotych w zależności od projektu, rodzaju farb i technologii lakierowania. Wszystkie te czynniki mają wpływ na cenę.
IO: Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Ariel Kula: Dziękuję.
W najbliższych planach Ariel Kula zamierza zorganizować wystawę swoich prac w Inowrocławiu lub toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej. Jeśli uda się dokonać formalności i znaleźć sponsorów, to artysta pomaluje jedną ze ścian przylegającą do terenu Przedszkola nr 14 przy ul. Skłodowskiej-Curie. Więcej prac artysty można obejrzeć na www.malarstwo-artystyczne.pl. [MJ, fot. Ariel Kula, MJ]